On nie zgadzał się, krzyczał, jakby ciszę chłostał
A teraz wini wargi o brak odpowiedzi,
Że przecież proponował, lecz krzyk racje tłumił
Teraz milczy i w ciszy swoje wargi śledzi,
Bo go zawiodła czujność bez żadnej przyczyny.
-------- --------
Był gotów do peanu a niemy pozostał..
Znał tysiące wymówek i tysiąc spowiedzi
Lecz racją nie przekonał - bo żadnej nie sprostał.
W końcu dźwięku zabrakło lub był bez znaczenia
Jak się całość nie liczy gdy jest podzielona.
Zabrzmiał - lecz dźwięk sfałszował, sens mu ugrzązł w krtani
Tylko oczy zdradzały, że twarz jest spłoszona.
-------- --------
Tak może brzmieć wyznanie, w którym nie ma wiary
I tak kłamać logika, w której nie ma racji
Gdy buńczuczny początek żądny jest efektu
A sprawa obumiera w stanie hibernacji
Bo się dźwięk nie dopełnił, nie wpisał się w dialog
Z przetrenowanych tonów tylko strzęp koślawy.
Nieprawość się zmieszała wraz z istotą rzeczy
Gasnąc z cichym pomrukiem już przegranej sprawy.
-------- --------
To jest jeden z tych wierszy gdzie brak odpowiedzi
Z niczego tworzy pustkę bo nic nie załatwia
Urażona ambicja nad wątkiem się biedzi
Pragnąc przeciągnąć szarość w ciepły kolor światła
I błąka się pleciuga potrącając sprawy
Może kiedyś istotne, jakieś to i owo
W swej zranionej godności banałem dotknięty
Nie czując jak sepleni zeszmacone słowo.
@JanuszD.