Dni zeszły na manowce - czyżby drogę zgubiły?
posiały numeracje ?
zapomniały adresu?
Kalendarz się obraził
śpi do góry datami
humor traci apetyt i poci się ze śmiechu
> > > >
Zaplątało się ciało
ubrało spodnie w kratkę
ni to pies ni to zając – na tyłku chorągiewka
Kapuśniaczek się żali
ktoś mu zupę przypalił
chętnie by coś przekąsił ale już tu nie mieszka
< < < <
Nie ma tego co w kółko
odgrażało się "będę"
skoro przez ćwierć dzielone już nie składa się w całość
Co miało iść - zostało
sterczy niedokończone
konsekwencje się śmieją że to żadna wytrwałość
> > > >
Sny po nocach się włóczą
oczekując wyjaśnień
planowane bez planu pogubiło terminy
Nieogolone licho
gdzieś do księżyca wyje
wiersze się obraziły twierdząc że to są kpiny
Co było smukłą talią
nieopatrznie się wzdęło
maniery wdzięk straciły- szlajają się niecnoty
Koniec pyta początku:
kto tu ma dokończyć dzieło ?
Pewność traci powagę i bierze się za psoty
> > > >
Przez co czasu nie liczę
bo co się będę żalił...
że się na mnie obraził poeta wierszokleta
co chciał wspiąć się na Parnas
lecz stracił twórczy powab
bo go zmyliła aura i skłonność do kotleta
< < < <
Gdy wolimy w oceną
obarczać winę świata
czy to dotyczy własnych czy zasłyszanych racji
by nie jęczeć przed lustrem
o swoim ciągłym pechu
nie wtłaczaj w bandzioch michy siadając do kolacji
Gdyby chcieć poznać morał
o co w satyrze chodzi
jaki z niej wysnuć wniosek i logika w niej jaka
mógłbym zapytać prawdy:
(żałując wcięcia w pasie)
Jak można tracąc linię zatańczyć krakowiaka ?
@JanuszD.